Home » AGH 2022/23 » Deep Fake w służbie kinematografii. Technologiczne rozwiązania i zastosowania w kinie.

Tagi

Wyróżnione posty

Zobacz też

Statystyki

  • 71
  • 238
  • 23 583
  • 6 652
  • 90

Deep Fake w służbie kinematografii. Technologiczne rozwiązania i zastosowania w kinie.

Spread the love

Deep Fake w służbie kinematografii. Technologiczne rozwiązania i zastosowania w kinie.

 

Dzięki ciągłemu rozwojowi nauki i technologii stale możemy przesuwać granice pomiędzy światem science-fiction, a naszą codziennością. Jednym z najciekawszych wynalazków jest technologia Deep Fake. Ma ona szeroki aspekt zastosowań od tych służących rozrywce jak wstawienie swojej twarzy do teledysku ulubionej piosenki, przez zabawne filmiki po ożywienie zmarłego aktora do roli w nowej produkcji. Jednak wraz z jej rozwojem pojawiła się także dyskusja na temat tego czy stosowanie jej powinno mieć jakieś ograniczenia i normy etyczne.

W grudniu 2016 roku do kin trafił pierwszy spin-off Gwiezdnych Wojen o podtytule “Łotr 1”. Widzowie, którzy nie śledzili doniesień z planu filmowego produkcji mogli przeżyć szok na sali kinowej, kiedy ich oczom ukazała się twarz Petera Cushinga. Aktor powrócił do roli Wilhuffa Tarkina, którą wykreował w pierwszym filmie kosmicznej sagi w 1977 roku. Był tylko jeden problem, Cushing zmarł w 1994 roku, czyli ponad 20 lat przed rozpoczęciem zdjęć do “Łotra”. Stało się to możliwe dzięki technologii Deep Fake. Efekt był tak zaskakująco dobry, że ludzie którzy nie wiedzieli że jest to efekt komputerowy często nie zwracali uwagi, że to nie jest żywy aktor. Zobaczcie sami:

W tym samym filmie w jednej scenie została pokazana postać księżniczki Lei, która dzięki efektom komputerowym zyskała twarz młodej Carrie Fisher. Aktorka zmarła kilkanaście dni po premierze, tego filmu, rok później ukazał się Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi, do którego sceny, Fisher zdążyła nagrać przed śmiercią. W planach natomiast był film mający zakończyć trylogię sequeli. Fani zastanawiali się czy tym razem również aktorka zostanie “wskrzeszona” przez technologię Deep Fake. Jednak prezes Lucasfilm Kathleen Kennedy powiedziała wówczas że z szacunku dla aktorki i jej rodziny nie ma takiej możliwości, rozpoczynając publiczną dyskusję na temat tego czy użycie Deep Fake przy tworzeniu nowych filmów jest etyczne i kiedy takie jest. Dodatkowo producentka powiedziała że “Łotr 1” jest wyjątkiem pod tym względem i studio nie planuje wykorzystać tej technologii w późniejszych produkcjach. Jednak przyszłość negatywnie zweryfikowała te słowa. Do tego jednak wrócimy, a na razie odpowiedzmy sobie na pytanie czym właściwie jest Deepfake.

Czym jest Deepfake

Deepfake to termin oznaczający technikę, która umożliwia manipulowanie i zmianę treści wideo lub audio za pomocą algorytmów sztucznej inteligencji (AI). Konkretniej, deepfake to rodzaj syntetycznej wersji wideo lub audio, która została wygenerowana przy użyciu zaawansowanej technologii głębokiego uczenia maszynowego (deep learningu). Deepfake może być wykorzystywany do tworzenia fałszywych wideo lub audio, które wydają się autentyczne. Ta technologia znalazła szczególne zastosowanie w kinematografii, gdzie jest już szeroko stosowana. 

Zastosowanie technologii Deepfake

Deepfake znalazł już szerokie zastosowanie, zarówno komercyjne jak i prywatne. Ostatnio popularność zyskały filmiki kłócących się na różne tematy amerykańskich prezydentów. Oglądając je możemy usłyszeć Donalda Trumpa wyzywającego gust Joe Bidena w anime. Filmiki te mają charakter komediowy i oglądając je można łatwo usłyszeć sztuczność głosów prezydentów. Problemy zaczynają się jednak w momencie gdy takie filmy są tworzone z większym nakładem środków, przez profesjonalistów w celach oszukania odbiorcy. Jako przykład może posłużyć tutaj nagranie przedstawiające Władimira Załęskiego nawołującego ukraińskich żołnierzy do poddania się rosyjskiemu agresorowi. Kolejno można podać nagranie w którym Joe Rogan poleca zakup suplementu do budowania masy mięśniowej, którego w rzeczywistości nigdy nie promował. 

Zastosowanie technologia znalazła też w branży erotycznej. Z łatwością można odszukać filmy pornograficzne gdzie aktorami są najpopularniejsi celebryci. Takie treści są tworzone bez wiedzy i zgody aktorów. Naruszają one prywatność i godność osobistą ludzi, których twarze lub ciała są wykorzystywane bez ich zgody. Często mogą one powodować szkodliwe skutki emocjonalne osobom wykorzystanym w ten sposób. 

Wreszcie deepfake znalazł zastosowanie w kinematografii. W filmie “The Irishman” pozwoliła na odmłodzenie aktorów podczas scen odgrywających się w przeszłości. Brzmi imponująco, jednak gdy ogląda się scenę gdzie “młody” Robert De Niro bije sprzedawcę sklepu widać sztywność ruchów aktora i ciężko ulec iluzji w której postać ma 40, a nie 70 lat. 

“Mistrzem” jeśli chodzi o zmienianie na potrzeby filmów wieku aktora jest Disney. W filmach należącego do tego wielkiego koncernu Marvela widzieliśmy tą sztukę wielokrotnie. Młodszą wersją siebie na potrzeby różnych produkcji tego uniwersum byli tacy aktorzy jak Samuel L. Jackson,, Robert Downey Jr., Michael Douglas. Delikatny wyjątkiem od tego jest Chris Evans, który w Avengers:Endgame został postarzony. 

We wstępie przytoczyliśmy przykłady wykorzystania technologii deepfake w również należącej do Disneya marce Star Wars. Jak zaznaczyliśmy nie zrezygnowano z tej technologii po pierwszym jej użyciu jak pierwotnie zakładano, lecz wracano do niej wielokrotnie generując postać młodej Lei i Luka w filmie “The Rise of Skywalker” a także tą drugą postać w serialach  “The Mandalorian”, oraz “The Book of Boba Fett”. Na szczególną uwagę zasługuje kadr z tej ostatniej produkcji. Widzimy na nim kosmitkę wykreowaną przy użyciu praktycznych efektów specjalnych i człowieka wykreowanego przez efekty komputerowe.

Jeśli myślicie że Disney jest pionierem w tym polu to zaskoczeniem może być dla was że podobne techniki zostały zastosowane już w 1994 roku. W filmie “Forrest Gump” tytułowy bohater spotyka prezydenta Johna F. Kennediego. Oczywiście nie wykorzystano wtedy sieci neuronowych do uzyskania widocznego rezultatu. Tom Hanks najpierw został nagrany na blue-screenie, aby później nałożyć aktora na już istniejący obraz. 

Mniej interesujący, ale bardzo przydatny sposób użycia tej technologii to postprodukcja. Gdy po zakończeniu zdjęć okażę się że wypowiedziana kwestia dialogowa będzie musiała zostać zmieniona. Po nakręceniu zdjęć do filmu “Fall” twórcy zostali poproszeni przez wytwórnię Lionsgate o stonowanie ilości przekleństw wypowiadanych przez aktorów. Niestety budżet filmu nie pozwalał na ponowne kręcenie zdjęć. Z pomocą przyszła technologia deepfake która pozwoliła na zmienienie kwestii dialogowych w postprodukcji. 

Potencjał wykorzystania tej technologii jest właściwie nieograniczony. W przyszłości będzie możliwe oglądanie filmów z realistycznym dubbingiem, gdzie ruchy ust aktora będą odzwierciedlały słyszaną kwestię dialogową. Dla przykładu w tej reklamie David Beckham “posługuje się” dziewięcioma językami. 

Deep Fake a etyka. Kiedy stosować a kiedy nie? Czy powinniśmy to ograniczyć?

Kiedy w 2016 roku oglądaliśmy Moffa Tarkina i księżniczkę Leie, wykreowanych jako deepfake traktowaliśmy to jako ciekawostkę, jednorazowy eksperyment. W planach był wtedy w film o Hanie Solo w którym główną rolę zagrał Alden Ehrenreich. Film nie okazał się jednak sukcesem, a za jedną z przyczyn porażki uznano właśnie to że wszyscy powracający bohaterowie zyskali nowych odtwórców. Dlatego w późniejszych produkcjach ze świata gwiezdnych wojen w których mieli wrócić starzy bohaterowie wykorzystywano deepfake, nie licząc przypadków gdy wracali oni jako dzieci. Jest to bardzo ciekawe w przypadku Luke Skywalkera, gdyż wśród fanów tego uniwersum od lat krąży poczucie że Sebastian Stan, aktor znany z roli Zimowego Żołnierza w filmach Marvela byłby idealnym kandydatem do zagrania “młodszej wersji” Marka Hamila. Temat jest o tyle głośny, że sami aktorzy wielokrotnie żartowali ze swojego podobieństwa. Jednak przez coraz popularniejsze wykorzystywanie deepfaków pewnie nigdy tego się nie doczekamy. 

Twórca Gwiezdnych Wojen George Lucas kilkanaście lat temu był tak zafascynowany “wskrzeszaniem aktorów”, że chciał stworzyć film w którym występowali by tylko nieżyjący aktorzy. W tym celu kupował prawa do wizerunków różnych dawnych gwiazd kina, lecz z różnych względów nie zrealizował swoich planów. Jednak przy obecnym rozwoju technologii deepfake coś takiego jest jak najbardziej możliwe. Kwestią czasu wydaje się aż jakiś inny filmowiec wpadnie na pomysł obsadzenia w swojej nowej produkcji Humphreya Bogarta, Jamesa Deana, Marona Brando, Paula Walkera czy Heatha Ledgera. Pozostaje jednak pytanie czy coś takiego powinno mieć miejsca.

W zeszłym roku jedna z legend kina akcji, Bruce Willis zakończył karierę z powodów zdrowotnych. Krótko po ukazaniu się tej informacji pojawiły się plotki jakoby miał sprzedać prawa do swojego wizerunku i głosu, tak aby móc “grać” dalej w filmach. Okazało się to nie być prawdą, ale kwestią czasu wydaje się to że jacyś inni znani aktorzy zdecydują się na taki krok. Na pewno znajdą się fani, którzy chcieliby zobaczyć swojego idola w nowych produkcjach, ale co roku wielu młodych aktorów kończy studia i marzy o karierze tego kalibru. Każdy z gwiazd kina też kiedyś zaczynał. Jeśli zaczniemy nadużywać deepfaków przy każdej możliwej okazji może się okazać że trzymając “przy życiu” dawne gwiazdy przestaniemy kreować nowe. 

Tak samo z tworzeniem nowych filmów. Jako że lubimy to co już znamy często studiom filmowym bardziej opłaca się tworzyć kolejne części znanych marek zamiast kreować nowe. Jeśli będą mogli bez końca wykorzystywać tych samych aktorów do tworzenia kontynuacji, niezależnie od ich wieku i kondycji zdrowotnej wiele nowych pomysłów może nie przebić się i nie doczekać ekranizacji. 

Następnym wątkiem jest sprawa recastingów. Jest to powszechne i znane od lat zjawisko. Jamesa Bonda w 25 filmach zagrało 6 różnych aktorów, natomiast Batmana w 10 filmach również 6. W wielu franczyzach, jeśli z jakiś powodów aktor nie mógł powrócić w kontynuacji do swojej roli z powodu m. in. śmierci, konfliktu z kimś z obsady, braku czasu zastępowano go innym aktorem. Było to oczywiste dla widzów i nikt nie pytał czemu dana postać wygląda inaczej. Jednak w momencie kiedy technologia pozwala na to by aktor grał swoją rolę nawet po śmierci staje się to coraz rzadziej stosowane, łącznie z tym że jeśli aktor nie może powrócić do swojej roli, a produkcja nie chce, lub nie może zastosować deepfaków uśmierca się postać, albo pomija ją w fabule kontynuacji, przez co nowi aktorzy tracą swoją szansę na zagranie tej roli.

Kolejną wartą poruszenia kwestią są oscary. Jeśli wykreowana dzięki deepfakowi postać okaże się być w pewnym momencie najlepszym aktorskim występem, komu powinna należeć się statuetka. Czy temu, kto użyczył twarzy, zespołowi informatyków, czy temu aktorowi, który poruszał korpusem do którego została potem dodana twarz. 

Podsumowanie

Ostatecznie, moralność technologii deepfake zależy od intencji i sposobu jej wykorzystania. Dlatego ważne jest, aby ludzie byli świadomi zagrożeń, jakie niesie ze sobą ta technologia i aby stosowali ją z ostrożnością i odpowiedzialnością, aby uniknąć szkodzenia innym ludziom. Zależy to również od odpowiedniego regulowania i egzekwowania prawa, aby zapobiegać nadużyciom związanym z deepfake.

Literatura

[1] https://mashable.com/article/joe-rogan-tiktok-deepfake-ad

[2] https://nypost.com/2023/02/06/twitch-star-tearfully-reveals-shes-victim-of-deepfake-porn-f-k-the-internet/

[3] https://www.foundry.com/insights/film-tv/deepfakes-de-aging

[4] https://nofilmschool.com/fall-and-deepfake-dialogue

[5] https://seat42f.com/how-deepfake-technology-is-changing-the-movie-industry/

[6] https://screenrant.com/movies-deepfake-technology-change-hollywood-how/


Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Najnowsze komentarze

  1. Ciekawe jest porównanie tradycyjnej terapii z nowymi rozwiązaniami opartymi na modelach językowych. Warto zauważyć, że mimo obiecujących wyników, istnieją ważne…