Sztuczna inteligencja jako nowy twórca kina – czy to przyszłość jaka na nas czeka? Choć narzędzia takie jak deepfake czy generatywne modele obiecują rewolucję w produkcji filmowej i telewizyjnej, to równie dobrze mogą stać się gwoździem do trumny prawdziwej sztuki. Automatyzacja twórczości, dehumanizacja procesu produkcji i niebezpieczeństwo manipulacji tożsamościami stawiają pod znakiem zapytania etykę oraz przyszłość branży. Czy AI zastąpi ludzką kreatywność, czy tylko ją zniekształci? A może ta innowacyjna technologia przyniesie nowe narzędzia wspierające artystów? W tym tekście przyjrzymy się zagrożeniom i etycznym dylematom związanym z wykorzystaniem AI w kinematografii.
Od eksperymentu do powszechności
Przykład generowanych twarzy w 2022 [1] vs 2025 [2]
I tu pojawia się pytanie, które będzie osią tego wpisu: czy media generowane przez sztuczną inteligencję to nowe kreatywne narzędzie? A może wręcz przeciwnie – to niepokojące zagrożenie dla autentyczności, pracy artystów i zaufania do tego, co widzimy na ekranie.
W jaki sposób „twórczość” AI różni się od ludzkiej
Według mnie jedną z kluczowych różnic między ludzką a sztucznie wygenerowaną twórczością jest zamiar. Człowiek tworzy z określonym celem – chce wyrazić emocje, opowiedzieć historię, zakomunikować coś ważnego odbiorcy. Sztuczna inteligencja nie ma intencji, nie rozumie kontekstu ani nie posiada wewnętrznej motywacji do tworzenia. Jej „dzieła” są wynikiem przetwarzania danych i algorytmicznej optymalizacji, a nie świadomego aktu twórczego.
Inspiracją dla tej sekcji jest treść w filmie „AI Will NEVER Produce Cinema” (Youtube; 2025) opublikowanym na kanale The Art Of Storytelling, gdzie autor świetnie omawia pojawiający się trend na „twórczość” AI i dlaczego nie można uznać go za proces kinematograficzny. Zachęcam do zapoznania się z argumentami jakie zostały tam przedstawione.
Jak rozumieć zamiar?
Proces twórczy podczas nagrywania filmu opiera się na fizycznej obecności twórcy w określonym miejscu i czasie. Reżyser, operator kamery, aktorzy – wszyscy muszą być na planie filmowym, gdzie rzeczywistość jest rejestrowana w danym momencie przy użyciu konkretnego narzędzia, jakim jest kamera. Nawet jeśli twórcy korzystają z efektów oświetlenia, ustawienia scenografii czy wyboru konkretnej optyki, to nadal dokumentują autentyczny moment – uchwycenie obrazu wymaga realnego działania i świadomych decyzji. Każda scena jest wynikiem interakcji między artystami, a jej ostateczny kształt jest rezultatem współpracy wielu osób. Proces ten obejmuje próbę, nagranie, często wielokrotne powtórzenia i poprawki, które prowadzą do osiągnięcia zamierzonego efektu. Dopiero po zarejestrowaniu rzeczywistości twórca może pracować nad dalszą interpretacją nagranego materiału, np. poprzez montaż czy postprodukcję.
Sztuczna inteligencja całkowicie omija ten proces, skracając go do samego wyniku. Nie rejestruje rzeczywistości, nie podejmuje decyzji artystycznych w momencie nagrania – generuje obraz na podstawie wytrenowanych wzorców, operując w przestrzeni czysto cyfrowej. To nie jest obserwacja i uchwycenie świata, lecz algorytmiczna symulacja tego, jak według statystycznych wzorców coś „powinno” wyglądać. AI nie doświadcza rzeczywistości – produkuje jedynie cyfrowy odpowiednik, eliminując element ludzki z procesu twórczego.
Kontrargumentem może być fakt, że film nie zawsze jest czystym odzwierciedleniem rzeczywistości – animacja i CGI również nie rejestrują świata w sposób dokumentalny. Jednak kluczową różnicą jest to, że każda animacja i każdy efekt CGI są świadomym dziełem ludzkiego twórcy. Artysta 3D, animator czy specjalista od efektów wizualnych podejmuje konkretne decyzje dotyczące każdego ujęcia, aby osiągnąć zamierzony efekt. Nawet w pełni animowanych filmach każda klatka powstaje dzięki zaangażowaniu człowieka, który musi fizycznie stworzyć projekt, nadać mu kształt, dopracować ruch postaci i atmosferę sceny. Istnieje zatem realny proces kreacji – ktoś w określonym czasie i miejscu pracuje nad tym, by osiągnąć konkretną wizję.
AI już nam towarzyszy
W ramach przykładu porównania 'twórczość’ AI, a ludzkiej, zachęcam do obejrzenia świątecznych reklam Coca-Coli opublikowanych w grudniu 2020 i 2024 roku. Najnowsza została wygenerowana przez AI – i jest to odczuwalne.
W tym przypadku uważam, że nie jest konieczne analizowanie różnic między obiema reklamami, ale warto zwrócić uwagę na jeden szczegół. W kontekście wcześniejszej dyskusji, niezwykle ironiczny jest całkowity brak wizerunku jakichkolwiek ludzi w reklamie stworzonej przez AI. Można by pomyśleć, że miliardowa korporacja taka jak Coca-Cola zapomniała, komu właściwie sprzedaje swój produkt.
Potrzeba narzędzi AI
Automatyzacja czasochłonnych procesów
Zastosowanie narzędzi AI przekłada się na obniżenie kosztów produkcji poprzez redukcję wydatków na efekty specjalne, animację oraz procesy post produkcyjne. Udział AI w edycji i montażu filmów, redukuje bądź eliminuje potrzebę angażowania kosztownych specjalistów w tych procesach. Ponadto użycie AI przekłada się na przyspieszenie procesu twórczego, algorytmy mogą generować realistyczne efekty wizualne, animacje czy nawet scenariusze w znacznie krótszym czasie niż tradycyjne metody.
Usprawnienie procesu tworzenia filmów animowanych
Tworzenie filmów animowanych, skierowanych np. dla dzieci jest dzisiaj na o wiele wyższym poziomie niż kilka lat temu. Jakość takich filmów znacznie się podniosła a koszt produkcji obniżył. Dzięki algorytmom AI, proces animowania postaci staje się znacznie szybszy. AI może automatycznie generować płynne ruchy postaci na podstawie prostych wskazówek, co redukuje czas potrzebny na ręczne rysowanie (lub tworzenie w inny sposób) kolejnych klatek animacji. Narzędzia AI mogą przechwytywać i analizować ludzkie ruchy, a następnie generować odpowiednie animacje. To sprawia, że tworzenie realistycznych, wyrazistych postaci staje się łatwiejsze a oddawane przez nie emocje są bardziej rzeczywiste. AI pozwala w łatwy sposób tworzyć krajobrazy i tło do filmów (np. dzięki generatywnym sieciom neuronowym GAN). AI może także symulować naturalne elementy, takie jak zmiany oświetlenia, deszcz czy wiatr, w sposób bardziej realistyczny i dynamiczny.
Deepfake – kradzież tożsamości czy upamiętnienie?
Deepfake to technologia wykorzystująca sztuczną inteligencję do tworzenia realistycznych, ale całkowicie syntetycznych obrazów i nagrań wideo, które mogą przedstawiać ludzi mówiących lub robiących rzeczy, których nigdy nie powiedzieli ani nie zrobili. Na podstawie zdjęć, nagrań głosowych i wideo możliwe jest w pełne odtworzenie danej osoby w zupełnie nowym formacie lub nałożenie jej wizerunku na istniejącego aktora.
Wykorzystanie technologii Deepfake w świecie filmu i muzyki budzi skrajne emocje. Z jednej strony pozwala „wskrzeszać” nieżyjących aktorów i muzyków, umożliwiając im „występy” w nowych produkcjach, a nawet tworzenie całkowicie nowych dzieł. Z drugiej jednak strony rodzi pytania o etykę, prawa do wizerunku i granice cyfrowej manipulacji.
Chwała czy chęć zysku?
Jednym z argumentów zwolenników wykorzystania Deepfake jest możliwość „przywracania do życia” artystów, którzy odeszli. Widzowie mogą zobaczyć Jamesa Deana w nowej roli, usłyszeć cyfrowo „odtworzony” głos Freddiego Mercury’ego lub zobaczyć występ holograficznego Michaela Jacksona. Technologia ta pozwala na kontynuację twórczości legendarnych postaci i, jak twierdzą jej obrońcy, stanowi formę upamiętnienia. Jest to jednak upamiętnienie w bardzo specyficznej formie – oparte nie na autentycznym dorobku artysty, ale na syntetycznej rekonstrukcji jego wizerunku i głosu w celach zysku finansowego. Wielu twórców przez całe życie budowało swoją artystyczną tożsamość, wybierając, jakie role przyjmować, w jakie projekty się angażować i jak prezentować się publicznie. Jeśli decyzje te podejmuje pośmiertnie algorytm i wytwórnia filmowa, czy można jeszcze mówić o autentycznym przekazie? Należy się zastanowić, czyją twórczość tak naprawdę odbieramy – zmarłego artysty czy osoby, która stworzyła model mający go odtworzyć?
Dla aktorów sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana, ponieważ ich praca obejmuje interpretację roli, emocje i decyzje artystyczne podejmowane w trakcie gry aktorskiej. Aktor nie jest tylko twarzą – to jego osobowość, sposób poruszania się, intonacja i świadome wybory sprawiają, że dana rola ma niepowtarzalny charakter. W przypadku koncertów można argumentować, że „wykonywane” piosenki faktycznie należały do zmarłego artysty, dlatego to sztuka odtwórcza (z czym się nie zgadzam, bo koncert jest również spektaklem), ale aktorzy nie mają takiego przywileju.
Temat ten został świetnie poruszony w filmie „The Problem with AI Bringing Actors Back” opublikowany na kanale The Take. Autorzy analizują problem wykorzystywania Deepfake w przemyśle filmowym, szczegółowo omawiając konsekwencje technologii oraz przykłady jak oddać szacunek zmarłym aktorom nie wykorzystując ich wizerunku.
Nie można też zapominać o ryzyku komercyjnego nadużycia tej technologii. W rękach wielkich studiów filmowych Deepfake może stać się wygodnym narzędziem pozwalającym na „wieczne życie” niektórych aktorów, podczas gdy nowi artyści mogą mieć coraz większe trudności z przebiciem się na rynku. Co więcej, jeśli sztuczna inteligencja zacznie generować wizerunki i głosy aktorów zamiast angażować realnych ludzi, może to prowadzić do dalszej automatyzacji przemysłu rozrywkowego, ograniczając ludzką kreatywność i rolę żywych twórców.
Niemoralne nadużycia wizerunku
Rozwój narzędzi AI jest obecnie na tak zaawansowanym etapie oraz jest na tyle szeroko dostępny, że osoby znające się na tych technologiach wyłącznie w podstawowym stopniu są w stanie operować cudzym wizerunkiem. Mając dostęp do odpowiedniego modelu lub nawet tworząc własny mogą tworzyć amatorskie, krótkie filmy. Często takie filmy mają charakter prześmiewczych przeróbek tworzonych w celach zarobkowych. Odbywa się to wtedy często bez zgody osób, których wizerunek jest wykorzystywany. Wydaje się to być nie wielkim problem, szczególnie jeśli przerabiany jest wizerunek osoby sławnej, która prawdopodobnie nigdy nie dowie się o istnieniu niepopularnej przeróbki. Wyznaczenie granicy dopuszczalnych żartów jest trudnym zadaniem. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę potrzebę wywołania jak najmocniejszej reakcji u odbiorcy. Taka reakcja może przyczynić się do zarobku autora filmu, np. jeśli film jest zamieszczony na serwisie Youtube a lajki i wyświetlenia przekładają się na zarobek.
Zarobkowy charakter produkcji nie jest jedynym wartym uwagi. Takie produkcje mogą mieć dużo gorszy cel taki jak np. wprowadzenie w błąd lub hejt. Podczas kampanii wyborczych mieliśmy do czynienia z przeróbkami wypowiedzi polityków aby wywołać skandal lub zniechęcić nieuważnych odbiorców do danego polityka. Jednak politycy z zapleczem prawników łatwo sprostują manipulację oraz pociągną do odpowiedzialności karnej autora (osobę która upubliczniła film). Gorzej jeśli chodzi o zwykłą osobę. Tworzenie hejtu wspartego przekształcaniem wizerunku jest dużo bardziej uderzające w ofiarę. Rozpowszechnianie takich treści jest bardzo proste a same przeróbki mogą mocno uderzać w psychikę osoby poszkodowanej. Zebranie materiału dowodowego może być wtedy prostsze niż w innych przypadkach hejtu, lecz z drugiej strony, całkowite pozbycie się przeróbki z Internetu jest praktycznie niemożliwe.
Przetwarzanie wizerunku osób zmarłych – czy obecne regulacje prawne są wystarczające?
W jaki sposób i w jakim celu można naruszyć dobra osobiste osoby zmarłej w postaci przekształcania jej wizerunku? Problem ten nie był często spotykany w ostatnich latach. Ciężko znaleźć powód takiego naruszenia poza specyficznymi przypadkami nacechowanymi jednoznacznie nienawiścią. A same naruszenie mogło dotyczyć np. zniekształcenia zdjęć. Dzisiaj kiedy możliwości są znacznie większe można wykorzystywać wizerunek np. w filmach. Ponadto pojawiają się inne motywy do przekształcenia takiego wizerunku, głównym z nich jest chęć zarobku. Publikacja chociaż by krótkich prześmiewczych filmów na platformach streamingowych np. Youtube może przynieść niemały zarobek.
Roszczenia prawne do ochrony wizerunku zgodnie z polskim prawem spadają na rodzinę zmarłego i obejmują okres 20 lat od śmierci. Warto zatem zadać pytanie o moralność przetwarzania wizerunku zmarłych osób oraz czy właściwym jest by ciężar ochrony wizerunku spadał na rodzinę zmarłego. Czy prawo nie powinno chronić godności człowieka w bardziej restrykcyjnym stopniu? Czy odpowiednie instytucje nie powinny oceniać czy wizerunek osób, które same nie mogą sprzeciwiać się przetwarzaniu ich wizerunku, jest przetwarzany z zachowaną godnością? Obecne przepisy pozwalają jedynie na wytyczenie powództwa cywilnego przez rodzinę zmarłego, bez takiej inicjatywy twórcy internetowi nie mają przeszkód do tworzenia takich treści.
Podsumowanie
Rozwój sztucznej inteligencji w zakresie tworzenia filmów niesie korzyści jak i zagrożenia. Pozwala amatorskim twórcom tworzyć całkiem przyzwoitej jakości filmy a profesjonalistom znacznie usprawnić proces produkcji. Takie zmiany w studiach wytwórczych co prawda przekładają się na większy zysk lecz odbywa się to często kosztem zwolnień pracowników.
Przetwarzania wizerunku nie stanowi już wyzwania. Szeroko dostępne w Internecie poradniki i pretrenowane modele umożliwiają zwykłym użytkownikom Internetu wytworzenie modeli Deepfake. Przykładowo za pomocą kilku próbek głosu pewnej osoby można wytrenować syntezator mowy brzmiący łudząco podobnie. Dzisiaj jeszcze zauważamy różnice ale czy biorąc pod uwagę rozwój AI w ostatnich latach możemy być pewni, że dostrzeżemy różnicę za kilka lat.
Zwiększona dostępność narzędzi AI skutkuje jej nieodpowiednim wykorzystaniem. Nietrudno wyobrazić sobie jak bardzo można zaszkodzić osobie krzywdząco wykorzystując jej wizerunek. Szczególnie jeśli obecne regulacje prawne pozostawiają wiele dziur w kontekście nowoczesnych technologii.
Źródła:
- https://sii.pl/blog/en/a-brief-history-of-ai-powered-image-generation/
- https://www.youtube.com/watch?v=ohMMGVeqDuc
- https://www.youtube.com/watch?v=PROQJcKd678
- https://www.youtube.com/watch?v=Xs4dqhxeO5s
- Ochrona wizerunku po śmierci – F-LEX
Świetny komentarz. Jak to często bywa w dyskursie etycznym, nie da się tego problemu rozwiązać zero-jedynkowo. Humaniści jak najbardziej się…